Od niedawna popularne stają się tzw. platformy meal-sharingowe, których kucharze, nie muszą przestrzegać wielu wymogów obowiązująych przedsiębiorców. Jeszcze niedawno było głośno o portalach ride - sharing (np. Uber), które zagroziły branży taksówkarskiej. Odpowiednikiem w hotelarstwie są portale room sharing (np. Airbnb). Teraz podobna sytuacji dotyczy gastronomii.
Najbardziej dynamicznie rozwijające się portale meal-sharing takie jak Eatwith.com, Eataway.com wyceniane są dziś na kilkadziesiąt milionów. Ich rola to pośrednictwo w umawianiu wspólnych posiłków między osobami, które lubią gotować, a gośćmi czyli tymi, którzy szukają jedzenia w atrakcyjnej cenie. Przykładowo można zjeść sobie kolację w prywatnym domu kucharza lub zamówić ją na wynos.
Oczywiście jest to pewnego rodzaju "luka w prawie" , gdyż w rzeczywistości działalność osób oferujących usługi w ramach meal - sharing nie różni się od działalności obiektów gastronomicznych. Nie muszą spełniać np. żadnych zasad sanitarnych.
Regulaminy aplikacji meal - sharingowych wymagają od kucharzy zachowania ogólnych zasad czystości w domu. Niekiedy, poprzez odpowiednie klauzule starają się zdjąć z siebie - jako posrednika odpowiedzialność za te kwestie np. „Gotujesz w domu, ale przepisy Państwa, w którym mieszkasz, mogą w różny sposób precyzować Twoją sytuację. Powinienieś sprawdzić przepisy dotyczące badań zdrowotnych, podatkowych i zezwoleń, obowiązujące w Twoim miejscu zamieszkania”.Nie ma jednak nigdzie wskazane co to są za obostrzenia.
Restauratorzy mają dość, gdyż aby prowadzić biznes tego rodzaju trzeba mieć szereg zgód i uprawnień np. koncesja na alkohol, zgodę Państwowej Inspekcji Sanitarnej na prowadzenie biznesu, kuchnię w standardach HACCP, książeczki sanitarno - epidemiologiczne dla pracowników czy też kasę fiskalną.
Źródło: biznes.gazetaprawna.pl